O tragicznych losach Feliksa Góry (część 2)

„Nieznana historia i skrywana tragedia szanowanej będzińskiej rodziny” to tytuł tekstu, w którym opisałam niedawno tragiczne losy Rodziny Pań: Felicji, Halinki i Wandy Góra. To pierwszy i jak dotąd jedyny tekst na temat losu Feliksa Góry – patrioty, wyjątkowego męża i ojca, któremu nie dane było długo cieszyć się swoimi bliskimi. Przypomnę, że Feliks na początku maja 1940 r. został aresztowany wraz z grupą kilkunastu osób. 26 maja trafił do obozu koncentracyjnego w Dachau (nr obozowy 12 943), 16 sierpnia został przewieziony do KL Mauthausen (nr 1474), a 24 stycznia 1941 r. przeniesiony do KL Mauthausen/Gusen (nr 8403) gdzie zmarł 5 maja 1941 r. około g. 15:00. Podana przez Niemców przyczyna śmierci to gruźlic płuc. Ale czy rzeczywiście, tak była przyczyna jego śmierci? Jeśli tak, to czego tam doświadczył ten młody i zdrowy człowiek? Zacznijmy od końca czyli od Gusen, bo tam spędził ostatnie dni życia. 5 maja 1945 r. wojska amerykańskie wyzwoliły niemiecki nazistowski obóz koncentracyjny Mauthausen-Gusen, znajdujący się na terenie anektowanej przez Niemców Austrii. [dop. KM – Niestety, Feliks tego nie doczekał]. Obóz Gusen jest uważany za jedno z największych miejsc kaźni Polaków w czasie II wojny światowej.
> 15 marca 1940 r. w Poznaniu Heinrich Himmler bezceremonialnie oświadczył, że „Wszyscy fachowcy polskiego pochodzenia winni być wykorzystani w naszym przemyśle zbrojeniowym. Później wszyscy Polacy znikną ze świata. (…) Dlatego jest konieczne, aby wielki naród niemiecki widział swoje główne zadanie w unicestwieniu wszystkich Polaków”. Na efekty tych słów nie trzeba było długo czekać. Tylko w kwietniu i maju 1940 r. nastąpiła masowa deportacja do niemieckich obozów koncentracyjnych ponad 20 000 Polaków, głównie fachowców w swoich dziedzinach i przedstawicieli polskiej inteligencji. [dop. KM – W tej grupie znalazł się również Feliks Góra] Konieczne jednak było stworzenie dla nich nowego miejsca odosobnienia. Niemcy nie dysponowali na ówczesny moment odpowiednią infrastrukturą obozową, stąd pojawił się pomysł budowy nowego obozu – Gusen. Karl Chmielewski miał stworzyć obóz koncentracyjny głównie do eksterminacji polskich więźniów politycznych poprzez katorżniczą pracę w pobliskich kamieniołomach. W ten sposób powstał system obozów KL Mauthausen-Gusen, w którym dominującą narodowościowo grupą więźniów byli Polacy. Tylko między marcem a sierpniem 1940 r. w samym Gusen osadzono 8 500 Polaków, aresztowanych w ramach Intelligenzaktion. (…) Wszechwładny komendant KL Gusen I Chmielewski przybył do St. Georgen pod Gusen 4 marca 1940 r. i od razu został skierowany do budowy nowego obozu. Więźniowie nadali mu bardziej oddający jego charakter przydomek – „Diabeł z Gusen”. Kim był Karl Chmielewski, pierwszy komendant i zarazem budowniczy tego jednego z najcięższych obozów koncentracyjnych założonych przez funkcjonariuszy III Rzeszy w okresie II wojny światowej?
W nagrodę za swoje osiągnięcia awansował jeszcze tego samego roku do rangi SS-Hauptsturmführera. Więźniowie Gusen, ci którzy przeżyli obóz, a było ich niewielu, zapamiętali go jako okrutną bestię. O jego pijackich wybrykach, od których odcinał się sam Franz Ziereis, komendant KL Mauthausen, krążyły mroczne legendy. Były one nie do przyjęcia także dla niektórych SS-manów. Mimo to w obozie morderstwa i praca ponad ludzkie siły były na porządku dziennym. „Krzyżowano” także więźniów. Polegało to na wiązaniu im rąk i wieszaniu na drzewach. W obozie podawano także trucizny, praktykowano eksperymenty medyczne na więźniach, topiono w beczkach z wodą oraz mordowano za pomocą kamieni. Nie mogło to się jednak równać ze zbrodniczymi seansami samego komendanta. Podpity Chmielewski wraz ze swoimi ludźmi, kryminalistami i sadystami, na czele, często wpadał w szeregi stojących podczas apelu więźniów i wraz z podległymi sobie ludźmi mordował ich z zimną krwią. Więźniowie zabijani byli bezpośrednio pałkami, poddawani okrutnej chłoście batami (nawet do 150 uderzeń), miażdżeni ciężkimi butami, okrutnie katowani bez powodu. Te przerażające zbrodnie opisał Marian Główka, Polak aresztowany w ramach Intelligenzaktion. (Główka Z., Marian Główka. Wspomnienia, 7 obozów, 1841 dni i nocy, Bielsko-Biała 2019). Podobne przeżycia opisał również były Powstaniec Wielkopolski i Śląski, działacz społeczny i dziennikarz – Stanisław Nogaj w swojej wydanej w 1945 r. książce: Gusen. Pamiętnik dziennikarza. Najbardziej jednak brutalną formą zadawania
śmierci w obozie Gusen I, którą wymyślił i za którą odpowiadał Chmielewski, były wspomniane już „kąpiele śmierci”. „Totbadeaktion” – kąpiele śmierci. „Totbadeaktion” polegała na eksterminacji osadzonych poprzez polewanie ich pod
ciśnieniem lodowatą wodą. Całość „zabawy” trwała 30 minut i co ważne, odbywała się w okresie jesienno-zimowym (od końca września 1941 r. do stycznia 1942 r.). Przeprowadzał je osobisty adiutant Chmielewskiego SS-Hauptscharführer Bruno Wolfgang Heinz Jentzsch (1917-1994). Niemcy zamordowali w ten sposób około 2000 więźniów. Ci, którzy nie zostali utopieni, w większości umierali później na zapalenie płuc (…)< za: Instytut Pamięci Narodowej – Poznań https://poznan.ipn.gov.pl/…/145136,Karl-Chmielewski…

Zdjęcia na: https: https://www.facebook.com/photo/?fbid=819814393493644&set=pcb.819852380156512

Podziel się na:
  • Print
  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • Dodaj do ulubionych
  • Twitter